o to byly za dni?!
Komentarze: 0
W sumie dzialo sie szalenie duzo. I dobrze, bo lubie jak duzo sie dzieje.
Zaczelam w czwartek okolo 21 – skonczylam w piatek o 7 rano. Trzy bardzo fajne imprezy po kolei.
Najpierw firmowa – jak juz mowilam – moja frma to zrodlo nieustajacej uciechy. Zwlaszcza kiedy spotykamy sie w celu (re)socjalizacji osiaganym poprzez totalna alkoholizacje.
Potem Punkt – tu miejsce na wyrazenie szcunku dla chlopcow, ktorzy na prawde dali rade. Zagrali przeswietnie i pobawilam sie setnie. Zdarzyla sie rzecz straszna przez to ich granie – nabawilam sie powaznej kontuzji nog i nie moglam chodzic. Mialam nawet przez jakis czas wrazenie, ze przestrzen miedzy podeszwami stop a moj aszyja ograniczya sie do zera.
No wiec dla relaksu poszlysmy do Kluboq. Poszlysmu – ja i doroszka.
No i kolejny blad. Wyszlysmy o siodmej rano – ja z nowym zaznajomionym panem, dorosza na trzech nogach.
Dodaj komentarz