kolejne podsumowanie.
a zatem piatek:
nie bylam nigdzie. spalam. relaksowalam sie. posprzatalam w domu i nakremowlam moje umeczone imprezami cialo. bylo mi tego trzeba. aaa i poukladalam zdjecia. wkleic trzysta zdjec do albumow to tez wyczyn.
sobota.
noi zaczynaja sie schody. 1700 wyszlam na zakupy. 1900 wrocilam wsciekla na swiat. 2200 jestem znowu w klubo.wypilam: ze 4 wodki, 4 piwa, soczki i woda. wypalilam pol paczki papierosow i kilka buchow trawy. tanczylam: do nieprzytomnosci. bawilam sie swietnie. wyszlam o 6000? nie wiem.
niedziela
wstalam o 1200. uczylam sie do 1700. do 1900 martwilam sie, wsciekalam sie, plakalam z bezsilnosci. 2100 jestem w klubo. wypilam: 2 piwa, czysta, wscieklego psa, mnostwo soku i wody. tanczylam: nie tanczylam. to znaczy troszeczke [;)] wyszlam o 0300. wstalam o 0700. jak tak mozna?