Komentarze: 2
ponieważ zaledwie od niedawna uczestniczę w zjawisku bloga jako takim postanowiłam kilka takich przeczytać.
tak jak nigdy nie żałuję tego co robię (w końcu lepiej żałować grzechów popełnionych, niż tego, że się ich nie popełniło), tak tym razem nie umiem tego powiedzieć z całą pewnością. nie wiem jak ludziom nie jest szkoda życia na pisanie takich pierdów jak chociażby : „jestem najładniejszą na świecie!”.
nie twierdzę, że każdy powinien roztrząsać tematy egzystencjalne... w końcu to by była hipokryzja, (a hipokryzja zakrawa na zaawansowaną głupotę krótkowzroczną). ale umiar. dystans. no przecież nie można chyba popadać w skrajności i albo życie traktować ze śmiertelną powagą albo wręcz-przeciwnie, zlewać wszystko do bólu. a może ja się nie znam....;)
enyłej – moja filozofia, prosta jak budowa cepa – daje na razie takie rezultaty, że bawię się dobrze i mam za co się bawić. nie wiem czego można więcej chcieć od życia?
aaa sukcesów. ale mam kilka za sobą. przynajmniej dla mnie szalenie ważnych. więc chyba mam być z czego zadowolona.
otaczają mnie serdeczni przyjaciele i ciekawi ludzie, od których codziennie uczę się kim jestem. (teoria zwierciadła, którą ostatecznie sformułowałam pewnej upojnej nocy w piekarni).
A zatem czego więcej może chcieć od życia taki drań jak ja? ;)