Najnowsze wpisy, strona 12


lip 01 2002 czego może chcieć od życia taki drań...
Komentarze: 2

ponieważ zaledwie od niedawna uczestniczę w zjawisku bloga jako takim postanowiłam kilka takich przeczytać.

tak jak nigdy nie żałuję tego co robię (w końcu lepiej żałować grzechów popełnionych, niż tego, że się ich nie popełniło), tak tym razem nie umiem tego powiedzieć z całą pewnością. nie wiem jak ludziom nie jest szkoda życia na pisanie takich pierdów jak chociażby : „jestem najładniejszą na świecie!”.

nie twierdzę, że każdy powinien roztrząsać tematy egzystencjalne... w końcu to by była hipokryzja, (a hipokryzja zakrawa na zaawansowaną głupotę krótkowzroczną). ale umiar. dystans. no przecież nie można chyba popadać w skrajności i albo życie traktować ze śmiertelną powagą albo wręcz-przeciwnie, zlewać wszystko do bólu. a może ja się nie znam....;)

enyłej – moja filozofia, prosta jak budowa cepa – daje na razie takie rezultaty, że bawię się dobrze i mam za co się bawić. nie wiem czego można więcej chcieć od życia?

aaa sukcesów. ale mam kilka za sobą. przynajmniej dla mnie szalenie ważnych. więc chyba mam być z czego zadowolona.

otaczają mnie serdeczni przyjaciele i ciekawi ludzie, od których codziennie uczę się kim jestem. (teoria zwierciadła, którą ostatecznie sformułowałam pewnej upojnej nocy w piekarni).

 A zatem czego więcej może chcieć od życia taki drań jak ja? ;)

rapunzel : :
lip 01 2002 jush mnie to nie dziwi...;)))))
Komentarze: 0

no i weekend prawie za mną. szkoda. w sumie nie ma to dla mnie
znaczenia czy bawię się w sobotę czy w środę, niestety ma
znaczenie dla większości ludzi z którymi się bawię. a to takie
bez sensu. martwią się o to jak jutro wstaną zanim się położą.

hihihi.
nie dziwi mnie to już ale nie ukrywam, że cokolwiek zastanawia.
po co? w sumie nie ma nic pewnego na tym świecie. wszyscy
krzyczą, że trzeba żyć chwilą, jak przychodzi do życia to każdy
ma plan na najbliższe sto milionów dolarów lat, a nie ma planu
na już. ciekawe jak to jest?
chociaż w sumie wcale mnie to nie interesuje ;)))).
generalnie wiem z obserwacji własnych ( a które wcale nie są
jakieś specjalnie błyskotliwie odkrywcze), że świat, na którym
przyszło mi wieść muj żywot skromny jest wyjątkowo.....pokręcony.
jest najnormalniejszym w świecie (hihi) wariatem.
sprzeczności, oksymorony i zaprzeczenia to są składniki. a zatem
jaki może być rezultat? chyba niekoniecznie normalny.
nienormalność to norma. dlaczego w takim razie my, którzy
jesteśmy jedną z najdoskonalszych sprzeczności tego świata,
dlaczego staramy się wyrobić pojęcie jakichkolwiek norm?
no i na jakiej podstawie będziemy oceniać co NORMĄ jest a co nie
jest, skoro nie istnieje we wszechświecie coś takiego jak
normalność?
Rushide twierdzi, że osobę która zacznie przekonywać innych, że
świat jest logiczny i wynika ze związków przyczynowo-skutkowych
należy zamknąć w wariatkowie! zgadzam się z nim trochę. trochę.
bo nie umiem się zgodzić na to, żeby ktokolwiek oceniał, że ktoś
jest wariatem, a drugi ktoś nie jest bo czym się różni wariat od
NORMALNEGO?
chyba tylko perspektywą spojrzenia na świat. a co złego jest w
innym spojrzeniu?
w każdym razie żyję sobie w mojej fascynacji światem. uwielbiam
obserwować bezradność ludzi wobec oczywistych spraw. uwielbiam
wprawiać ich w zakłopotanie zadając proste pytania, których
przyzwyczailiśmy się nie zadawać. wczoraj w klubie podszedł do
mnie mężczyzna. w sumie był fajny i miałam ochotę z nim pogadać.
więc kiedy po raz piętnasty zapytał mnie o coś tam zapytałam go
czy może mnie podrywa. kiedy powiedział, że nie odpowiedziałam -
szkoda, bo dzisiaj akurat nie szukam przyjaciół, więc szkoda
czasu. ale jakbyś zmienił zdanie to wróć.  niestety się
zarumienił. dlaczego boimy się nazywać rzeczy po imieniu?

ale to nie jest pierwszy raz. całkiem niedawno zauważyłam w
klubie chłopaka szałowo przystojnego. podeszłam więc do niego i
powiedziałam, że po imprezie zapraszam go do siebie na kawę. no
i co.... przez cztery godziny chłopak próbował mnie oczarować.
po co? zaprosiłam go na sex. ja miałam ochotę. on chyba też
skoro przyszedł. więc po co mi to całe gadanie, czarowanie i
ściemnianie? efekt był taki, że poprosiłam go, żeby już sobie
poszedł i przestał mnie dłużej nudzić. zmarnował mi wieczór.
może jestem zbyt bezpośrednia?
ale nie... wkurza mnie takie myślenie. większość konfliktów
bierze się z nieporozumień. sztandarowe hasło kłócących się
kochanków: gdybyś mnie kochał/a wiedział/abyś o co mi chodzi!
wariactwo na maxa. no chyba, że miłość daje dar czytania w
myślach - o czym ja oczywiści wiedzieć nie mogę, bo w życiu nie
byłam zakochana. ;))) ale moja filozofia jest i tak słuszna, bo
jeśli nawet można czytać w myślach to tym bardziej bezcelowe
jest owijanie w bawełnę i kamuflowanie tych myśli.

rapunzel : :
cze 28 2002 filozofia...
Komentarze: 0

Wstałam dzisiaj rano ze swojego snu, śnionego w swoim łóżku i po swojej podłodze poszłam pod swój prysznic.

Swój.

Moje królestwo, w którym ja decyduje o wszystkim. Absolutnie o wszystkim.

A zatem po raz kolejny zaczynam wymyślać się na nowo.

Każdy mówi bądź sobą, nie staraj się być kimś kim nie jesteś.

Strasznie mnie to bawi bo w sumie jeżeli ktoś chce być kimś kim nie jest, to znaczy, że dąży do jakiejśtam-doskonałości-w-jego-pojęciu. Doskonałości, którą chce być. A jak chce czymś być to znaczy, że to właśnie jego osobowość. Czy nie tak?

W każdym razie ja się zmieniam tak jak chcę. W każdej z moich filozofii czuję się dobrze. Jest to strasznie wygodne i daje dużo radości. Mam przez to szalenie dużo znajomych, którzy – ponieważ między sobą się tak różnią – dają mi obraz tego jak bogatym człowiekiem jestem. Możliwość obserwowania swoich zmian. A nade wszystko możliwość oceniania kolejnych etapów tej drogi poprzez konfrontację z ludźmi z danym okresem związanymi jest bardzo podbudowujące i daje ogromne poczucie satysfakcji. Daje mi ogromną siłę. Ja wierze, że wszystko jest osiągalne. Tylko dlatego, że wszystko co chce osiągnąć osiągam. I to wcale nie jest bezwzględna walka pozbawiona wszelkich skrupułów. Nie.. wartości to podstawa. Baza. Kodeks. I stosownie do tego jak są one zdefiniowane – a moje są stabilne i nie zmieniają się już od dłuższego czasu – po czym poznałam, że chyba już jestem dorosła – stosownie do tego jak są one zdefiniowane, tak budowane są kolejne wersje mojej filozofii. Każde doświadczenie powoduje zmianę spojrzenia na świat. Naukę, która daje lepszą perspektywę. Ośmieliłabym się chyba stwierdzić, ze ludzie, którzy się nie zmieniają są bezwartościowi i przekonani o swojej doskonałości. Ludzie którzy nie dążą do bycia kimś nowym, kimś „innym” są ślepi na życie.

W moim życiu bardzo ważne są ideały. Lojalność. Oddanie. Poświęcenie. Nigdy nie dostosowuję się do beznadziei „pani-w-okienku”. Walczę do śmierci. Do upadłego mimo, że to walka z wiatrakami. Ale moja walka. I ja będę zmieniać świat na lepsze.

Jestem wychowana na Kordianie.  Jestem ostatnią romantyczną idealistką. Ale warto wierzyć w swoje poglądy i bronić ich kiedy wiadomo oczywiście, że ma się rację. Dlatego nie cenię ludzi którzy się poddają. Przyzwyczajają. Dostosowują do głupoty. Nie toleruję niefunkcjonalnych zachowań nieracjonalnych i nie toleruję ludzi, którzy namawiają mnie do takiej wygodnej, bezpiecznej postawy nie-wychylaj-się.

rapunzel : :
cze 28 2002 Bez tytułu
Komentarze: 0

 

rapunzel : :
cze 27 2002 Bez tytułu
Komentarze: 0

Zbliża się wieczór.

To znaczy inaczej.

Zbliża się koniec pracy.

Co mam jeszcze dzisiaj do zrobienia?

Uniwerek – muszę to załatwić bo wisi nade mną miecz Damoklesa i nie jest to fajne.

Mało komfortowe w każdym razie.

Potem impreza quasi firmowa.

Nic fascynującego.

Moje małe Państwo Totalitarne wybiera się na sesję wyjazdową. HA HA

Dystans.

Wystarczy, żeby się dobrze bawić.

Mam za mało czasu na to żeby bawić się źle.

A poza tym Szef to chodzący sex.

Powiem otwarcie, kiedy go widzę mam ochotę wykrzyknąć: Bierz mnie! Gryź mnie! I demoluj!!!

A potem...

Jak mnie szef zechce zdemolować to jestem cała jego...

A jak nie to trzeba będzie znaleźć jakiegoś zwierza i go zdemolować.

Tak czy siak impreza.

Jak ja kocham żyć.

Z problemami czy bez ale faceci są niezbędni

rapunzel : :