Najnowsze wpisy, strona 10


lip 09 2002 tak sobie siedze i mysle...
Komentarze: 0

nachodza mnie ostatnio niepokojace mysli. zastanawiam sie, tak zupelnie ogolnie, czy to co robie jest wlasciwe dla mnie samej.

strasznie ostatnio zaniepokoilam sie swoim hedonizmem i nieprawdopodobna wrecz sklonnoscia do chodzenia na skroty.

nie mam w zwyczaju zle sie bawic – bo nie mam na to czasu.

nie marudze – bo po co.

 nie kloce sie z ludzmi, z ktorymi w moim mniemaniu nie warto sie klocic.

nie szukam kompromisu w zwiazkach, bo nie chce mi sie.

w zwiazkach? w jakich zwiazkach???? wlasciwie to ja nigdy z nikim nie bylam. wystarcza mi sama swiadomosc tego, ze potrafie opetac mezczyzne tak, ze jak tylko bede chciala, to bedzie muj. swiadomosc tego, ze ktos chce byc ze mna. i to wszystko. instynkt lowczy – pociaga mnie tylko to co, co jest poza moim zasiegiem. jak juz dostane, jak moge dostac, jak wiem ze moge dotknac to traci dla mnie urok.

niby nie mam w tym nic zlego. bo nie ma. tylko w tym calym poukladaniu i w tym zdrowym-podejsciu-do-zycia czegos brakuje.

jestem chyba najbardziej na swiecie opanowana emocjonalnie osoba. az zaczynam sie podejrzewac o niezdolnosc do zakochania sie. partykularnie do milosci – bo jest to jesyne uczucie, ktore przeczy wszelkim regulom, jest zawsze inne i nie pozostawia miejsca na rozsadek i kalkulacje. na plany. jest tylko ono i przycmiewa caly swiat.

piekne!

tylko dlaczego do tej pory nie moglam chociazby poddac sie zauroczeniu?

czyzbym byla juz tak zmanierowana? przyzwyczajona do tego, ze latwo jest zdobywac sobie ludzi? mam dar zjednywania sobie przyjaciol. otaczaja mnie na prawde rzesze ludzi wartosciowych i oddanych i ja tez jestem im oddana i wobec nich bardzo lojalna.

boje sie tylko, ze fakt, iz nie umiem rezygnowac z ludzi, muj strach przed tym, ze pewnego dnia bede musiala podjac decyzje tak ostateczna, ze to mnie prowadzi w slepy zaulek. a moze rzeczywiscie pewnego dnia odejmie mi rozum?! moze pewnego dnia dam poniesc sie tej-wlasnie-emocji? nadzieja. bo wszystko inne juz znam. pasje, pozadanie, namietnosc, nienawisc, zlosc, bezsilnosc... moze nie wsystko, ale duzo.

bo moje zycie to sa emocje. ale tej jednej jakos nie chce do siebie przyposcic. czekam na pewnosc zanim powiem komus ze go kocham. a takich osob w mim zyciu jest sztuk kilka – i to jest moja rodzina. ich kocham. bezwarunkowo zawsze ich wspieram i zawsze bede bronic – choc niejednokrotnie sie z nimi nie zgadzam. czekam na takie uczucie wlasnie.

 

rapunzel : :
lip 09 2002 o to byly za dni?!
Komentarze: 0

W sumie dzialo sie szalenie duzo. I dobrze, bo lubie jak duzo sie dzieje.

Zaczelam w czwartek okolo 21 – skonczylam w piatek o 7 rano. Trzy bardzo fajne imprezy po kolei.

Najpierw firmowa – jak juz mowilam – moja frma to zrodlo nieustajacej uciechy. Zwlaszcza kiedy spotykamy sie w celu (re)socjalizacji osiaganym poprzez totalna alkoholizacje.

Potem Punkt – tu miejsce na wyrazenie szcunku dla chlopcow, ktorzy na prawde dali rade. Zagrali przeswietnie i pobawilam sie setnie. Zdarzyla sie rzecz straszna przez to ich granie – nabawilam sie powaznej kontuzji nog i nie moglam chodzic. Mialam nawet przez jakis czas wrazenie, ze przestrzen miedzy podeszwami stop a moj aszyja ograniczya sie do zera.

No wiec dla relaksu poszlysmy do Kluboq. Poszlysmu – ja i doroszka.

No i kolejny blad. Wyszlysmy o siodmej rano – ja z nowym zaznajomionym panem, dorosza na trzech nogach.

 

rapunzel : :
lip 03 2002 a propos wyrachowania...
Komentarze: 0

tak sobie pomyslalam, ze chyba jednak to nie jest wyrachowanie.

wczoraj mnie to napadlo, kiedy patrzylam na ludzi w ekstatycznym tancu na koncercie. wszyscy, ktorzy sie tam bawili byli tam gdzie tej nocy chcieli byc. byli soba. byli szczesliwi. byli prawdziwi.

wyrachowancyh na to nie stac.

a zatem, skoro i ja tam bylam, i czulam ze naleze do tych ludzi, ze jestem ich czescia, skoroja tez bylam prawdziwa z nimi to nie moze byc wyrachowanie. a zatem co?

moze to wlasnieszczerosc i prawdziwosc, ktora na razie [albo juz ;( ] jest czym w rodzaju egzotyki, atrakcji. dewiacji. jestesmy tak mocno osadzeni w pewnych kanonach zachowan, ze nawet tegon ie czujemy [tak jak nie czyjemy codziennego bombardowania kosmicznego - ale to nie zmienia fakty ze ono jest. ze codziennie przygniataja nas hektopaskale atmosfery!]

absolutnie nie jestem za tym, aby kazdy mowil co chial i jak chial i robil co chial. bo normy, które wspolnie ustalamy sa w pewnym sensie wyzancznikiem naszej cywilizacji i jej konieczna. ale czsami te 'regulacje' siegaja za gleboko.

ja mowie co mysle do ludzi, do ktorych uwazam, ze warto topowiedziec.

kiedy mam na cos ochote, nie czekam, az ktos sie domysli, tylko mowie glosno: chce tego!

a przedewszystkim nie wstydze sie swoich mysi. umiem je wyraznie formulowac i nie krepuja mnie. nie tlamsze w sobie wrazenie,ze facet/kobieta bardzo mnie pociaga. bo to naturalne, ze czasami mam ochote na seks z niecalkiem znajomym. i po co wtedy mam oszukiwac te druga osobe. kiedy sprawe sie postawi od razu jasno jest znacznie bardziej fair. a ze to odziera sytuacje z milych chwil. sa one zarezerwowane dla ludzi, z ktorymi wiarze nadzieje. wobec ktorych jestem lojalna i oddana.

i nie jestem hipokrytka. ani tym bardziej teoretykiem.

mam za soba kilka zwiazkow, bardzo prawdziwych i pasjonujacych, ktore wbyly na takim wlasnie rozumowaniu oparte.

milosc [pokrewienstwo duhowe] to cos zupelni einnegi niz sex [poped, zwierzey instynkt]. moga sie laczyc, ale na pewno jedno moze istniec bez drugiego. i z cala pewnoscia drugie istnieje bez pierwszego bardzo czesto.

nie jestem wyrachowana. jestem prawdziwa. ;))))

CIESZY MNIE TO ZAJEBISCIE

rapunzel : :
lip 03 2002 ZYCIE JEST CUDOWNE zwalszcza jak ma sie wkolo...
Komentarze: 2

jest cudowne cudowne cudowne.

wczoraj o godzinie siedemnastej zadzwonil do mnie do pracy grzes. mial isc na koncert wiec go o to zapytalam - czy idzie?. powiedzial mi ze nie idzie, bo samemu to mu sie nie chce. i zapytal mimochodem, 'pojdziesz ze mna?'. no ... maly tylko problem. ni emam kasy . JESTEM TOTALNIE BEZKASOWA bo kupilam mieszkanie i moje dlugi osoagnely granice wytrzymalosci finansowej. DOSTALAM KONCERT CHEMICAL BROTHERS W PREZENCIE!!!!!. uwielbialam ich jakis czas temu. byli na parwde waznym etapem na drodze mojej 'ewolucji muzycznej' i srasznie, przestrasznie chcialam na ten koncert pojsc. no i poszlam.

i tak bylo leiej niz zawsze bo to byl totalny spontan. nic nie daje tyle radosci co nieoczekiwanie spelnienie marzenia. takiej wczoraj nbralam energii, ze chyba wystarczy mi na natepny miesiac. a w piatek - Instytut Energetyki. kolejna dawka przepozytywnych emocji.

alez ja mam szczesliwe zycie. jednak prawda jest, ze ja musze zyc zeby wypoczywac.

kiedy przez ostatnie trzy dni sypialam po osiem godzin chodzilam jak potrzaskana.

wczoraj z piekarni (after party) wyszlam z bolem serca i jeszcze bardziej dokuczliwym boolem nog o trzeciej nad ranem. od 8:30 jestem w pracy, a zatem musialam wstac o 6:30. i czuje sie jak nowa. ZAJEBISCIE!!! 

rapunzel : :
lip 02 2002 jestem w zywiole.... swoim ;)))
Komentarze: 0

o nie....

siedze sobie w pracy i patrze. obserwuje niczym niezalezny, politycznie niezaangazowany obserwator.

mam troche dosc.

dzisiaj poczulam zmeczenie otoczenie. kolezanki - od dwoch lat pierdzielace o tym samym, czyli o niczym [le mozna tego sluchac???]. koledzy... kazdy aj-wej-co-to-nie-ja. zapatrzony we wlasny czubek nosa [z wyjatkami oczywiscie, ale potwiezajacymi smutna regule]. kazdemu z lokalnych burakow wydaje sie ze boga za nogi zlapal. hi hihi.

no smiac mi sie chce. rzeczywiscie. notorycznie. tylko ile mozna?????

ale zaczynam nowy projekt. oderwe sie od szarej pracusi.

to bedzie duuuuza impreza. wielkie electro. wyzwanie. ja, siostra i ludzie rowne zapapleni jak my cca - wiec na pewno damy rade. mamy jz pieniadze. po roku walki mamy pieniadze. a zatem chyba najtrudniejsze, poza checiami, za nami. teraz tylko trudy codziennej walki. ae jaka to bedzi egigantyczna satysfakcja, gdy w koncu koncert bedzie trwal. trzy dni najlepszego electro w polsce. czolowki eurpejskiej. damy rade!!!!! nie watpie.

miss kittin dala odpwoeidz. sa zainteresowani!!!!!!!!!!

no to kolejny sukcesik. jest coraz lepiej.

kocham to co robie. zawsze kohcalam organizowac. a teraz zwlaszcza, bo robie to z przyjaciolmi dla przyjaciol. nie mam nic piekniejszego na swiecie.

 

 

rapunzel : :